Monday, October 25, 2010

SUSHI

W końcu się zmobilizowałam i uzupełniłam przepis na sushi, w którym jestem głęboko zakochana!! Moje pierwsze podejście do tego przysmaku miało miejsce jakiś rok temu. Od tego czasu sporo się nauczyłam, urozmaiciłam kompozycję składników i wzbogaciłam formę podawania :) Można by mi pewnie zarzucić, że niektóre składniki nie są do końca "zgodne" z japońską tradycją, ale sushi stało się teraz tak powszechnym, "zeuropeizowanym" przysmakiem, że pozawalam sobie na takie właśnie ustępstwa. Tak, jak wiele jest wariacji na temat bigosu, tak wiele jest sposobów na sushi.


Poniżej przedstawiam listę składników, których używam. Jakoś nigdy jeszcze nie próbowałam z surową rybą... Będę musiała to nadrobić przy najbliżeszej okazji:

Składniki główne:

  • biała rzepa
  • marchew
  • awokado
  • ogórek długi
  • surowy, wędzony, grillowany łosoś
  • wędzona ryba maślana
  • paluszki surimi
  • sałata strzępiasta
  • krewetki królewskie
  • kiełki sojowe
  • gruby szczypior
  • cienki szczypiorek
  • marynowana papryka
  • rukola 
  • grillowany kurczak
  • mango
  • kaki
  • pasta z tuńczyka
  • omlet tamago
  • ...i co jeszcze fantazja podpowie :)

Dodatki:
  • kawior (dowolny)
  • prażony sezam
  • czarny sezam
  • wasbi/chrzan
  • serek śmietankowy Philadelphia
  • majonez
  • marynowany imbir
  • sos teriyaki
  • cienki naleśnik do owijania
  • mak
  • siekany koperek do obtaczania
Przygotowanie składników:

Wszystkie składniki trzeba przygotować tak jak na zdjęciu powyżej. Mają to być długie, wąskie paski.

- Prostowanie krewetek ;))
Żeby "wyprostować" krewetkę, która jak wiadomo ma lekko zawinięty kształt, należy nabić ją na drewniany patyczek i podgotować 3-4 minuty w wodzie z dodatkiem soli i octu (2 szklanki wody+pół łyżeczki soli, pół łyżeczki octu) Następnie wyjąć i od razu włożyć do lodowatej wody (najlepiej z kilkoma kostkami lodu) I mamy naprostowaną krewetkę :)

A tu filmik instruktażowy :)

- Marchew i białą rzepę podgotowuję dosłownie 3 minuty w wodzie z dodatkiem cukru, octu i sosu sojowego.


Przygotowanie sushi:

Makizushi albo makimono – Przygotowuje się go przez zwinięcie kawałka nori wraz z położonymi nań wcześniej składnikami za pomocą bambusowej matki makisu. Następnie taki walec kroi się w poprzek na sześć lub osiem kawałków, zależnie od jego długości. Istnieje wiele rodzajów takiego sushi (źródło: sushi-online.pl)

Nori położyć na macie do zwijania błyszczącą stroną do dołu i tak zeby paski do dzielenia nori biegły wzdłuż lini zwijania maty.
Na płacie nori rozłożyć ryż. Nie musi być super równo, wszystko i tak wypelni się podczas zwijania.
Składniki (tu działa fantazja!) układać na ryżu przy dolnej krawędzi nori, jak na zdjęciach poniżej. Jeżeli chcemy zrobić maki z wasabi lub serkiem, najpierw rozsmarować go cienką warstwą na całej długości ryżu.
Chwycić jednocześnie matę i płat nori z dodatkami i ciasno zawijać, odginając przy tym matę. Hmmm...dość trudno to opisać. Postaram się następnym razem udokumentować :)
Rulon dobrze scisnąc, poprawić kształt i na jakiś czas odłożyć, by nori dobrze zmiękło, co ułatwia krojenie.
Do krojenia potrzebny jest BARDZO ostry nóż! Rulony kroimy na kawałki ok 1,5 - 2 cm. Czasem większe, jeśli to np. Hosomaki (z jednym składnikiem)

Uramaki (rolowane na odwrót) – Sushi średniego rozmiaru z dwoma lub więcej składnikami. Od innych makizushi różni się tym, że nori znajduje się wewnątrz walca, a na zewnątrz znajduje się ryż z warstwą ikry lub smażonymi ziarnami sezamu. Ten typ sushi nie jest specjalnie popularny w Japonii, częściej można go spotkać na Zachodzie. (źródło: sushi-online.pl)

Na macie kładziemy folię aluminiową (to mój patent), na folii plat nori błyszczącą stroną do folii. na nori rozłożyć ryż i wszystko, tak jak przy Maki. Tylko zwijanie jest trochę trudniejsze, ale do opanowania :) Powstają rolki z ryżem na wierzchu, które obtaczamy w prażonym sezamie, czarnym sezamie lub kawiorze. Kroimy na kawałki.

Nigirizushi (– dosł. sushi formowane ręką) – Najpopularniejszy rodzaj sushi w restauracjach. Składa się z ugniecionej ręką porcji ryżu i przyklejonego do niej, najczęściej przy użyciu sosu wasabi, kawałka ryby. Zdarza się, że całość jest podawana owinięta w pasek wodorostu nori. (źródło: sushi-online.pl)

Z ryżu oformować kuleczkę lub bardziej podłużny wałek, a na jej ierzchu ułożyć wybrany składnik - najczęściej rybę. Owinąć paskiem nori, udekorować np. kawiorem, sezamem.




Sushi podajemy nieodłącznie z sosem sojowym, wasabi i marynowanym imbirem, który ma służyć za "przerwę" pomiędzy kolejnymi kęsami, gdyż oczyszcza nasze kubki smakowe (działa też przeciwwymiotnie, w razie gdyby ktoś nie trawił sushi ;P). Kubki smakowe czyści nam dobra zielona herbata :)
Uważam, że połową sukcesu jest wygląd podawanego sushi. W końcu jemy też oczami, a w przypadku tego japońskiego przysmaku, można naprawdę wyczarować istne dzieła sztuki. Dla mnie liczy się wszystko - kształt rolki, precyzja krojenia, ułożenie na desce, dekoracja, naczynia jakie podajemy na stół, dekoracja i kompozycja na stole :) Oczywiście staram się uzyskać jak najlepszy efekt, używająć środków, jakie mam :)

Przeglądając internet w poszukiwaniu inspiracji na coraz to nowsze składniki i sposoby podawania, nieraz widziałam rozwalające się, krzywo pokrojone i postrzępione sushi, podawane na dekoracyjnych "talerzykach po babci", w towarzystwie czerwonego wina.. A jakie ludzie dają składniki...z ciekawostek - pamietam, że gdzieś kiedyś wyczytałam na liście składników parówkę i ogórka kiszonego :P W sumie można by pomyśleć o utworzeniu nowego odłamu sztuki sushi - takiego typowo polskiego ;) Ale to chyba byłaby już profanacja!

W temacie sushi cały czas jeszcze się rozwijam, dlatego na pewno będę uzupełniać post o nowe doświadczenia i porady.

Powodzenia!


Ps. Moje kolejne podejścia :)












5 comments:

  1. Pozwolę sobie skomentować ten wpis :) Ja robię sushi od pół roku i wszystko, co umiem, to wiedza z internetu + wprawa + eksperymenty:) Moje podejscie do sushi jest takie jak Twoje, czyli tak,jak mi się podoba, a nie na siłę tak,jak to jest w oryginalnym przepisie. Muszę dodać, że zgapiłam od Ciebie sposób podawania na tej okrągłej desce i też już taką mam. Podane sushi od razu zyskuje na efekcie. Zauważyłam, że robisz jeden błąd i dlatego na niektórych Twoich kawałkach widać taki kształt spirali pośroku, zrobiony z liścia. Sposób jest taki,aby układać warstwę ryżu dokładnie od dolnego brzegu nori (tego bliżej nas) w przeciwną stronę i na tej przeciwnej stronie trzeba zostawić taki margines około 2 cm, którego się nie pokrywa ryżem. Zazwyczaj smaruję ten margines cieniutką warstwą majonezu, który działa tu jak klej. NAstępnie zwija się rolkę i ten margines nori przykleja się do rolki. No trudno to opisać, ale wypróbuj, wychodzą ładne kawałki z tego. Do uramaki stosuję folię spożywczą na matkę i jest super! Myślę, że lepiej niż folia aluminiowa, bo się nie przedziera tak łatwo i ogólnie lepiej się robi sushi jeśli matka jest owinięta folią.

    ReplyDelete
  2. W ogóle lubię, kiedy do przepisu dodajesz takie wstawki od siebie ze swoimi metodami, zamiennikami i anegdotkami :) Aha i ja też nie przepadam za imbirem, który nie dość, że ostry to smakuje trochę jak perfumy... A zamiast mega ostrego wasabi używam chrzanu z firmy Provitus, który jest normalnym chrzanem barwionym wasabi na zielono,no i smakuje jak zwykły chrzan, a wygląda prawie jak wasabi i nazywa sie Wasabi- sos chrzanowy :)
    ps. Lubię oglądać Twoje sushi :)

    ReplyDelete
  3. Przede wszystkim dziękuję za miłe słowa :)) i już odpowiadam:
    *Szczerze mówiąc nie zdawałam sobie sprawy, że widomoczny kształt spirali jest błędem (a jest?). Mi to zupełnie nie przeszkadza, a zawijam sushi chyba w ten sam sposób, jaki opisujesz (jeżeli dobrze to sobie wizualizuję;)
    *Ja suchy brzeg nori smaruję delikatnie wodą (jeśli nie chce się zakleić) i raczej staram sie w sushi unikać majonezu (wolę serek typu Philadelphia)
    *Zawijam na folii aluminiowej, bo strasznie mnie irytuje zwykła folia spożywcza ;) - skleja się i ciężko ją uciąć, a alu. jest sztywna i łatwo ją po prostu urwać. I nie przedziera się.
    *Znam ten chrzan barwiony na zielono :) Też czasem używam (właśnie mam w lodówce słoiczek, więc chyba niedługo pora na sushi:D)
    *Ja też nie przepadam za imbirem, a już pomijając jego smak, zupełnie nieekonomicznie jest go kupować. Po co taki duży słój na jedną sushi-ucztę?! ;) Ostatnio zastanawiałam się, czy można go zamrażać, bo to by było jakieś rozwiązanie.
    *Staram się dodawać czasem jakieś anegdotki i uwagi od siebie, bo ja w ogole bardzo lubię pisać :) No ale nie zawsze jest czas, nie zawsze jest natchnienie, a przepisy trzeba uzupełniać! :)

    Dziękuję jeszcze raz!

    ReplyDelete
  4. Tak, folia spożywcza jest mega irytująca, skoro alu się nie przedziera to moze to rzeczywiście lepsza opcja.
    Ja jestem sushi-samouko-masterem ;), wiec moje uwagi mogą nie być prawdziwe z punktu widzenia japońskiego sushi, jednak przeglądając zdjęcia z menu sushibarów itp. zaobserwowalam, że nie mają tych spirali i stwierdzam, że lepiej by wyglądało, gdyby ich nie było. Nie chcę, żebyś uznała to za przytyk, czy coś takiego. Ja tego po prostu unikam. A co do imbiru, przy następnej okazji, kiedy go kupisz, wypróbuj zamrażanie na małej ilości i siś przekonasz, ja go w ogóle nie stosuję. Za to muszę się zaopatrzyć w czarny sezam :)

    ReplyDelete
  5. Ależ ja nigdy nie uznaję żadnych uwag za przytyki!! Wręcz przeciwnie - bardzo je sobie cenię, bo chcę się uczyć, uczyć i jeszcze raz doskonalić! :)
    Czarny sezam pełni tak naprawdę tylko funkcję dekoracyjną, w smaku jest taki sam jak zwykły. Ale dla "jedzących oczami" - na pewno przydatny :)

    ReplyDelete