A poniżej przedstawiam tylko "punkt zaczepienia", inspirację, jak można zacząć zabawę w "czekoladnika"...
Moje czekoladki dzielą się na 4 rodzaje:
- Marcepan - w gorzkiej czekoladzie
- Marcepan ze śliwką - w gorzkiej czekoladzie
- Krem z mlecznej czekolady i orzeszek laskowy - w białej czekoladzie.
- Piernik, marcepan i śliwka nasączona whisky - w mlecznej czekoladzie
- Za każdym razem procedura jest taka sama - czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej i wypełniamy nią tylko dno każdego zagłębienia w foremce (niecałe pół łyżeczki na jedno zagłębienie). Obracamy foremką tak, by czekolada rozpłynęła się po bokach zagłębień, następnie wstawiamy na 10-15 minut do lodówki, żeby czekolada troszkę stęgła.
- W każdym zagłębieniu układamy teraz preferowany "farsz" - kawałek marcepanu, śliwkę (nasączoną wcześniej w alkoholu), krem czekoladowy*, uprażony orzeszek laskowy, kawałek piernika...
- Następnie zalewamy wgłębienia "do pełna", wyrównujemy powierzchnię szerokim nożem i wkładamy do lodówki. Po 3 godzinkach możemy się cieszyć świeżutkimi pralinkami! (czekoladki bez problemu wychodzą z silikonowych foremek)
Ja zapewne będę testować przeróżne nadzienia i chętnie się z Wami podzielę moimi odkryciami :)
*można użyć gotowego, np. Nutella, ale ja rozpuściłam odrobinę czekolady mlecznej, połączyłam ze śmietanką i odrobinką masła
No comments:
Post a Comment